Cukrowy detoks

Przeglądając sklepowe półki natykam się co krok na hasła „fit”, „0% tłuszczu”, „bez cukru” i zaczyna mi się kręcić w głowie. Jakim cudem co drugi produkt musi być opisany takim hasłem? Czy nie jesteśmy w stanie kupić czegoś co ma po prostu swój możliwie najprostszy skład? Niestety nie. Z ciekawości przeszłam się po sklepie i zajęłam się tylko opcją „bez (dodatku) cukru”, no bo przecież niemożliwe jest żeby prawie każdy produkt musiał mieć swoją bez cukrową wersję. A jednak… Włosy stają dęba jeśli nawet w wędlinie hermetycznie zapakowanej w folię jest do 8 gramów cukru na 100 gram produktu! To 4 razy więcej niż w popularnym napoju z reklam o walce z pragnieniem. Nic dziwnego, że ludzie lgną do słodkiego, skoro ten smak towarzyszy im nawet jedząc kanapkę z szynką.

CUKROHOLIZM.

Nie wiem czy tym mianem określa się osobę uzależnioną od cukru, ale na potrzeby tego artykułu tak zostanie. W przeprowadzanych przez wiele lat szeregu badań na szczurach udowodniono, że cukier ma zbliżony wpływ na mózg zwierzęcia co narkotyki. Bardzo szybko i silnie uzależnia (silniej niż heroina) dając poczucie rozkoszy i zadowolenia w początkowej fazie, po czym gdy jego poziom spada czujemy rozdrażnienie i nie tyle chęć, co potrzebę spożycia kolejnej dawki. Zjawisko hipoglikemii, czyli obniżonego poziomu cukru we krwi to coś innego. W tym przypadku mówi się o psychicznej potrzebie objawiającej się fizyczną, niekontrolowaną potrzebą zjedzenia czegoś słodkiego.

JAK SOBIE POMÓC?

Można udawać, że nadmiar cukru w diecie rekompensowany zmniejszoną ilością tłuszczu zrównoważy bilans energetyczny i wyjdziemy na zero. Można, tyle tylko, że w niedalekiej przyszłości prawda i tak wyjdzie na wierzch. Najważniejsze żeby zobaczyć u siebie problem jaki mamy ze słodkościami i zacząć działać. Mówi się, że w przeciągu 21 dni jesteśmy w stanie uwolnić się od nałogu, w tym słodkiego smaku. Nie wiem na ile to rzeczywiście 21, a nie chociażby 19 czy 22 dni, nie mniej jednak 3 – 4 tygodnie to czas jaki warto poświęcić na walkę z przeciwnikiem. Istnieją dwie szkoły zrywania ze słodkim: „zero-jedynkowa”, albo „małymi kroczkami do celu”.

W zero-jedynkowej ucinamy wszelkie słodkości. Nie ma przyzwolenia na nic zawierającego cukier, co w pierwszym tygodniu tyczy się także owoców. Zwyczajnie próbujemy odstawić słodki smak, aby w kolejnych tygodniach było łatwiej. Skuteczne? Myślę, że tak, w końcu alkoholikom też zabiera się całkowicie alkohol w czasie detoksu.

Drugim wariantem jest metoda małych kroków. Stosowana w przypadku wielu różnych zmian jakie wprowadzamy w nasze życie pozwoli na co prawda dłuższe, ale lżejsze przebrnięcie przez chwilowe męczarnia, a także zwiększa szansę na wytrwanie w postanowieniu i nie spowoduje nagłego rzucenia się na leżący na biurku samotny batonik.

DELIRIUM.

Skoro detoks to i objawy odstawienia. Szumnie nazwane delirium w pewien sposób mogą przypominać skutki izolacji od substancji psychotropowych czy alkoholu. Organizm pozbawiony dawki cukru jaką otrzymywał dzień w dzień przez dłuższy okres czasu może ze względu na jej brak niejako upominać się o kolejną dawkę. Ból głowy, drżenie rąk to klasyka z jaką możemy się spotkać. Nie ma co się jednak załamywać, można sobie z tym poradzić najprostszymi metodami. Po pierwsze zacznijmy w dniu kiedy mamy wolne, skutki odstawienia przychodzą i odchodzą dość szybko. Po drugie, pijmy jak najwięcej wody, pomoże ona przy bólach głowy. Po trzecie spróbujmy się zająć czymś co sprawia nam przyjemność, jakiś relaks z książką odciągnie myśli od cukierni za rogiem.

Jak z każdym uzależnieniem tak i z tym nie jest łatwo sobie poradzić. Trzeba mieć naprawdę dużo silnej woli i samozaparcia, ale jak najbardziej jest to możliwe. W razie potrzeby urządźmy wspólny detoks z naszymi domownikami. Jak wiadomo w grupie raźniej!